Siedziałam nad plażą i rozmyślałam, co robi teraz Syriusz. Widziałam ten blask w jego oczach na mój widok. Wiedziałam, że mnie kocha! Wiedziałam! Postanowiłam, że pójdę odwiedzić go do jaskini i poszłam.
Po parunastu minutach doszłam. Jednak słyszałam tam jakąś waderę i jego.
-To chyba Kicze.-pomyślałam i weszłam do środka.
-Em..Hej, Syriusz.-powiedziałam zaskoczona widokiem Luny, nowej wadery.
-Cześć, Alicia. Co chciałaś?-zapytał tak, jakby chciał, żebym wyszła.
-Przyszłam cię odwiedzić. Na spacerze było cudownie, powtórzymy to?
-Em, nie. Sorki.-powiedział znudzony moją obecnością.
-Ale dlaczego? Coś stoi na przeszkodzie, mówiłeś, że chętnie to powtórzysz.
-Syriusz, co to za wadera?!-zapytała zdenerwowana Luna.
-Do ciebie tutaj nie przyszłam, tylko do Syriuszka.
-Ej, ej. Jakiego Syriuszka?! To mój chłopak!
... Syriusz?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz