wtorek, 16 września 2014

Od Alicii Historia z życia.

Pognałam uszczęśliwiona w stronę jaskiń a za mną ochoczo i z uśmiechem biegł mój partner, Dino. Bardzo się cieszyłam, że znowu go miałam.

....

2 lata temu, byłam w watasze Północnego Śpiewu. Było tam OK, ale dokuczała mi samotność. Zaraz po moim dołączeniu dołączył Dino i od początku zakochaliśmy się w sobie, jednak żadne z nas nie miało odwagi się przyznać. Po miesiącu nadal nic. Następnego dnia wstałam z rana i pognałam na wzgórze ptaków aby przemyśleć parę rzeczy. Po paru minutach zjawił się Dino. Usiadł obok mnie i popatrzył na mnie. Ujrzałam błysk w jego oczach. Po dosłownie paru sekundach rzucił się na mnie i zaczął mnie całować. Całowaliśmy się i turlaliśmy się z górki jak szaleni. Nagle przybiegła Alpha i powiedziała, że mamy wojnę. Dino popędził w obronę watahy a ja pognałam do jaskini i modliłam się, aby nic mu się nie stało. Po paru godzinach przyszła moja najlepsza przyjaciółka Vantie i powiedziała, że Dino nie żyje. Dodała jeszcze, żebym uciekała. Uciekłam w swoją stronę, ona w swoją. Przez drogę płakałam i obwiniałam się za jego śmierć...Po dwóch latach rozpaczy dotarłam do tej watahy. Spodobał mi się Syriusz, lecz nie odwzajemnił uczuć. Potem pojawił się Dino... Moje życie znów nabrało smaku i...oczekujemy narodzin szczeniaków....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz