Poszłam do Merlina po miksturę na cieczkę, sama nie wiem po co... Żeby basiory się do mnie przyciągały..? Nie ważne...
-Cześć, Merlin.-przywitałam się.
-Cześć, czego potrzebujesz?-zapytał wesoło jak zawsze basior.
-Miksturę na cieczkę.-powiedziałam.
-Po co ci ona?-zapytał trochę zaskoczony.
-Ah, nie ważne.-powiedziałam, wzięłam miksturę i pobiegłam do jaskini. Wypiłam ją szybko i ruszyłam...
Wyruszyłam na granice watahy.
Wyszłam kawałek za granice i na wzgórzu zobaczyłam basiora, który na ogół kogoś mi przypominał. Podeszłam bliżej zapominając o tym, że może mnie zaatakować.
-Cześć...
Basior odwrócił się, popatrzył i uśmiechnął.
-Dino?
-Tak, a którzby inny..?
-Przecież...Przecież ty nie żyjesz!-krzyknęłam.
<Dino?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz